Część I.
Duszpasterstwo polskie w Persji w latach 1942 - 1945
II. Przygotowania do Ewakuacji
IV. Ks. Biskup Polowy w Teheranie
V. Pierwszy polski klasztor w Persji
VII. Zakończenie ewakuacji z Rosji
Część II
Afryka
I. Ogólne wiadomości o obozach polskich w Afryce Brytyjskiej
II. Pierwsza wizytacja osiedli w Tanganice
IV. Wizytacja osiedli w Ugandzie.
V. Wizytacja osiedli w Obu Rodezjach
VI. Problem osiedlenia uchodźców
Z końcem marca tego roku przybył do Teheranu w drodze do Rosji J. E. ks. Bp. Gawlina. Był to Wielki Tydzień, a był wielki również z powodu natężenia pracy. W IV-tym obozie zorganizował ks. Słapa w prowizorycznej kaplicy ceremonie wielokotygodniowe. Ks. Biskup Gawlina poprowadził procesję rezurekcyjną. Żołnierze i część ludności cywilnej ze łzami w oczach i z uniesieniem śpiewali tę cudną pieśń triumfu i radości: "Wesoły nam dzień dziś nastał!" Dzień Zmartwychwstania i dzień własnego ocalenia! Przygotowywano się do uroczystej Mszy św. w Wielkanoc w IV-tym obozie, dokąd również miała przyjść cała ludność cywilna z innych obozów. Już Oitarz połowy był prawie gotowy. Nagle z I-go obozu nadeszła przerażająca wiadomość o wybuchu zarazy wśród ludności cywilnej. Prócz coraz to nowych wypadków tyfusu odkryto jedną jeszcze chorobę: cholerę. Strach padł na wszystkich! Kierownik Duszpasterstwa nakazał odprawiać we wszystkich obozowych kaplicach nabożeństwa wieczorne z wystawieniem Najśw. Sakramentu, w czasie których błagano Boga o wstrzymanie zarazy. Potem te wieczorne błogosławieństwa weszły w zwyczaj w obozach w Persji i zachowały się do końca we wszystkich obozach w Afryce. Chory na cholerę zmarł wprawdzie, lecz już potem nie zanotowano nowego wypadku tej strasznej zarazy. Mowy być jednak nie mogło, by ludność cywilna u,dać się mogła do obozu wojskowego. Postanowiono zatem, że Msza św. wielkanocna zostanie odprawiona w obozie I-szym, dokąd będzie mogło przyjść wojsko, ale wydano zarządzenia zabraniające mieszać się ludności cywilnej z wojskiem. Postanowienie to zapadło późnym wieczorem. « Trzeba prosić Boga o cud — mruczał pod nosem ks. Słapa jadąc z Bazy znajdującej się w mieście — aby móc w ciemnościach nocnych cez odpowiedniego sprzętu taki potężny ołtarz wystawić! i skąd tu wziąć inteligentnych a ochotnych ludzi, którzy by umieli i chcieli wykonać to zarządzenie ?». — Przybył do IVgo obozu, gdzie właśnie kończono ozdabiać wielki ołtarz połowy. Młodzi podchorążowie stawiający ten ołtarz byli już mocno zmęczeni. Propozycja ks. Słapy, że w zamian za wystawienie ołtarza w I-szym obozie w jakiś tam sposób umili im święta, wydobyła z zakamarków ich ducha nowy zapał. I w ciągu nocy powstał imponujących rozmiarów ołtarz. O godz. 10-tej rano szeregi żołnierzy wraz z d-twem otoczyły go zwartym pierścieniem a dalej stanęły masy ludności cywilnej. Mszę św. celebrował Delegat Apostolski, a kazanie wygłosił ks. Biskup Gawlina. Arcypasterz nie przemawiał do ścian. Słuchały Go tłumy, które dobrze wiedziały, że je Bóg przeniósł na własnych rękach z kraju śmierci i niewoli na słońce wolności i życia! Grał Wielki Karfiarz na tysiącach strun pięknych polskich dusz! Chwila to była niezapomniana! Wśród słuchaczy wzruszonych do głębi zrywały się gwałtowne, choć tłumione łkania. Bodaj nie było twarzy, na której by nie lśniły perły łez. Resztki niewoli mył lud we łzach najgłębszej wdzięczności dla Dobroci Bożej.
Nabożeństwo nie było jednak końcem pracy dla Kierownika Duszp. W kasynie Bazy przygotowano « święcone » pod osobistym kierunkiem ks. Słapy. I tu znalazł osoby, które chętnie zgodzi.y się mu pomóc. Dla wielu oficerów mia.o to być pierwsze «święcone» po tylu latach. Wśród pięćdziesięciu znakomitych gości miało wziąć udział w tym obiedzie dwóch biskupów i kilku generałów. Ale i obiad udał się znakom! cie: wszystkiego było w bród!
Nie wszyscy jednak cieszyli się w tym dniu. Wielu ludzi dogorywało na łożu boleści. Pierwszy zmarł Płk Żaba w IV tym obozie i zaczął listę zmarłych w Teheranie, listę przeraźliwie długą: prawie 2600 ludzi pozostało na zawsze w Persji. Smutnym rekordem była śmierć 25 osób w jednym dniu! Przez długi jednak czas przeciętna ilość dziennych zgonów wynosiła piętnaście! OO. Lazarzyści oddali wprawdzie swój cmentarz na grzebanie naszych zmarłych, widać jednak było, że to nie na długo rozwiązywało sprawę. Trzeba było zawczasu wyszukać miejsce na cmentarz. Po długich pertraktacjach na wniosek ks. Słapy, Delegatura Min. Op. Społ. zakupiła dość spory kawał gruntu, bezpośrednio przylegający do starego cmentarza. Równocześnie zakupiono pole w Pahlevi i stworzono tam polski cmentarz.
W czasie pogrzebów w Teheranie zdarzały się wypadki makabryczne: Początkowo z braku trumien zawijano zwłoki w te sine koce, które przy spuszczaniu trupów do grobu rozwijały się i odsłaniały ciała ludzkie tak wychudzone, jakbyvto były szkielety obciągnięte pergaminem. Nie można było doprosić się u odpowiednich władz o ekipę pogrzebową i często ks. Słapa własnoręcznie z kościelnym spuszczał zwłoki do grobu. Dopiero po jakimś czasie raport pewnego oficera biorącego udział w jednym z pogrzebów spowodował,, że w.adze przydzieliły Kierownikowi Duszp. kilku ludzi, mających się odtąd zajmować techniczną stroną grzebania zmarłych.
Ks. Biskup Gawlina, czekając na sposobność wyjazdu do Rosji, odwiedzał, obozy, z własnych pieniędzy zakupywał obuwie dla dzieci i słodycze, ale najwięcej działał siedząc na prostym krześle i sub Jove słuchając po kilkanaście godzin dziennie spowiedzi, aż zachorował i zachodziła obawa, że stan Jego zdrowia nie pozwoli Mu na wyjazd do Rosji. Nabawił się bowiem, siedząc na przeciągach, silnego przeziębienia. Niezwykle pracowitym okazał się kapelan ks. Biskupa ks. dr Chrostowski, który swego czasu jako docent U.J. wstąpił do Zakonu Dominikanów. Teraz od świtu do nocy przebywał w obozie, spowiadając, zaopatrując chorych i w ten sposób bardzo skutecznie pomagał księdzu Słapie.
Kilka dni przed odlotem ks. Biskupa Gawliny nadszedł list od ks, Cieńskiego, Naczelnego Kapelana Armii Polskiej w Rosji, w którym prosi Biskupa o zatwierdzenie jego kandydata na stanowisko Kierownika Duszpasterstwa w Persji .czyli na stanowisko, które do tej pory z nominacji ks. Dziekana Brandysa a za zgodą ks. Biskupa miał ks. Słapa. D-ca Bazy wraz z Płk Machnowskim usilnie prosili ks. Biskupa, by pozostawił ks. Słapę, który — mówili — już się wprawił do tej wielkiej pracy i zdaje się, ks. Biskup już skłaniał się do ich prośby, lecz sam ks. S.apa nastawał na zmianę, słusznie twierdząc że jest zbyt młody i niedoświadczony na tak duże stanowisko, które winien objąć kapłan starszy. Mianował więc ks. Biskup Gawlina nowego Kierownika Duszpasterstwa ks. dr S. Zajkowskiego, a ks. Słapa z jego polecenia został zastępcą ks. Zajkowskiego i kapelanem garnizonu teherańskiego.
Silny organizm ks. Biskupa dość szybko uporał się z chorobą a również pomogła tu cudownie piękna wiosna perska. Dnia 17 kwietnia odleciał ks. Biskup do Rosji, gdzie przez kilka długich miesięcy pełnił powierzoną Mu przez Stolicę Apostolską ciężką służbę jako biskup połowy i — co jest mało znane — jako Wizytator Apostolski.